czwartek, 26 stycznia 2012

Wielki triumf Kustosza oraz wizyta celebrytów w Norze!

Dziś, 26 stycznia 2011, o godzinie 12.20 świat na moment się zatrzymał. Na krótką chwilę zamarło życie na naszej planecie - ptaki przestały śpiewać, muchy bzyczeć, konie pierdzieć, a ludzie przeklinać. Wszyscy w skupieniu i nadziei na lepsze jutro obserwowali Kustosza, który majestatycznym ruchem wpinał linę do ostatniego przelotu na swym niekończącym się projekcie w Norze. Panie i Panowie! Nadeszła wiekopomna chwila, w której możemy z dumą ogłosić, że projekt przestał być projektem! Ideał, do którego niejeden dąży, przez ułamek sekundy okazał się być na wyciągnięcie ręki. Właśnie dziś Nora wzbogaciła się o kolejną, najbardziej klasową drogę! Projekt Kustosza, nad którym pracował prawie 2 miesiące, zakończył się spektakularnym prowadzeniem! Nowa droga oferuje wspinanie w 25-metrowym dachu, jest harda, siłowa i trzyma do samego końca, o czym mógł się przekonać Kustosz, nie raz spadając spod zjazdowej wpinki. Chcąc nie chcąc, nie raz przekonali się o tym również miejscowi wieśniacy, bo Kustosz w dosadny i głośny sposób wyrażał swoją dezaprobatę wobec takiego, a nie innego obrotu sprawy. 


Rychły podczas jednej z prób, fot. Ruda


Najnowsza propozycja otrzymała nazwę Golem oraz wycenę około M12/13. Śmiało można powiedzieć, że jest to najtrudniejsza droga drytoolowa pod Krakowem i jedna z najtrudniejszych w Polsce. A to wcale nie koniec - na poprowadzenie czeka najtrudniejszy projekt Kustosza, idący przez całą długość jaskini! Tymczasem serdecznie zapraszamy wszystkich rodzimych mocarzy do powtórzeń Golema i weryfikacji wyceny.


Próba, fot. Ruda


Nawiązując do zdjęcia powyżej nie sposób nie wspomnieć o jednym z licznych asekurantów, towarzyszących Kustoszowi w epickiej walce z projektem, a zarazem pierwszym Mudżahedinie w historii Nory! Ów ciekawy osobnik, rodem z Rzeszowa, ale sercem obecnie z Torunia, wsysa nosem drogi sportowe o stopniu 8a+. Nora potrafiła go jednak zaskoczyć, gdyż stoczył bój na śmierć i życie z drogą Jak zwierzęta (oczywiście już po obrywie, czyli znacznie utrudnioną - tej wersji się trzymajmy). Były momenty grozy, porwana rękawiczka, ale koniec końców, jak przystało na "świętego wojownika", bój wygrał! Na więcej niestety nie starczyło czasu. W związku z tym nasz etatowy Mudżahedin odgrażał się, że jeszcze przyjedzie - czekamy... aczkolwiek znając jego ciepłolubność i skłonności do lenistwa stawiamy dobrą wódę, że zapuści korzenie w Tajlandii, do której niebawem się wybiera. W tym miejscu pozdrowienia zarówno dla niego samego, jak i jedynych w swoim rodzaju bliźniaczek z Torunia!

Komentarz Rychłego: Robi 8a+, a gnie go M7? Toż to dupa wołowa, a nie alpinista.

Komentarz do komentarza: Przynajmniej całkiem niezła dupa!


Mudżahedin w trakcie modlitwy, fot. Ruda


Oprócz zapierającego dech w piersiach wydarzenia, jakim było pierwsze przejście Golema, mamy w zanadrzu kilka innych hot newsów! Miniony weekend obfitował bowiem w Norze w gości w z najwyższej światowej półki. Między innymi, o których za chwilę, odwiedziła nas wspomniana już wcześniej Marit "mam bułę jak przerośnięty arbuz" Bjoergen. Po kolejnej porażce z Justyną postanowiła wykorzystać swój potencjał i spróbować sił w innej dyscyplinie. Niestety, jej słynny żylasty bicek oraz potężne udo nie pomogły jej i tym razem - nie mogąc założyć czwórki na projekcie-który-już-przestał-być-projektem Kustosza (który chciała mu ukraść, menda!), zrezygnowana usiadła na środku jaskini i zaczęła rzewnie beczeć, jak to baba. Chodzą plotki, że w ostatnim akcie desperacji wielka (dosłownie i w przenośni) Marit zamierza wystartować w MMA. Podobno jej pierwszym przeciwnikiem ma być Pudzian.

Oprócz Marit do Nory w niedzielne południe zawitało dwóch celebrytów rodem z Podhala: Majkel zwany Kingiem oraz Adam Schliererführer. Ten ostatni to daleki kuzyn znanego skoczka narciarskiego Gregora Schlierenzauera, który również miał pojawić się tego dnia w naszych progach. Niestety pech chciał, że podczas konkursu w Zakopanem Gregorowi pękł kombinezon w dość newralgicznym miejscu (na dupie) i chłopak spalił się ze wstydu. Na szczęście jego kuzyn po kądzieli Adam dawno temu pozbył się problemu dupy i pęknięć. Od kilku lat gwiazdor jest twarzą (o! przepraszam - DUPĄ) marki Wiszi, a dzięki kremom przeciwzmarszczkowym tej firmy pozbył się kłopotliwego dla nas wszystkich problemu tej największej zmarszczki, idącej dokładnie w poprzek dupy. Tym sposobem Adam nie ma dzisiaj rowa i nie musi martwić się o tak prozaiczne czynności, jak wydalanie, czy choćby pęknięty kombinezon (u normalnych ludzi ukazujący rowa w pełnej okazałości, u Adama zaś - gładką powierzchnię bez najmniejszej ryski!). Na kanwie tego niezwykłego doświadczenia powstała książka autobiograficzna pod tytułem "Totaler krieg", która szybko stała się bestsellerem.

Jeśli chodzi o Majkela, szerszej publiczności jest on doskonale znany ze zwycięstwa w 3456. edycji tanecznego show "Gwiazdy na lodzie". Jego finałowy taniec na zamarzniętej tafli Morskiego Oka powalił zgromadzoną tłumnie publiczność (głównie z Warszawy) na kolana. Mimo siarczystego mrozu fanki w euforii zrzucały z siebie bieliznę. Majkel jednak pozostał niewzruszony na wdzięki pięknych kobiet, perfekcyjnie wykonując swój pokaz aż do ostatniego tulupa, zakończonego idealnym telemarkiem. Ten sam Majkel, niesiony duchem zwycięstwa, postanowił zweryfikować informacje na temat Nory i na własne dziaby przekonać się, jak wygląda to owiane tajemnicą poliszynela miejsce. Bardzo szybko, bo już w drugiej próbie, udało mu się poprowadzić Homunkulusa - jest to najszybsze powtórzenie tej drogi! Trzeba wspomnieć, że do pięknego i pierwszego w historii Nory flasha brakło jednego ruchu - niestety Majkel zbyt mocno się wiercił na jednym z ruchów i w rezultacie wyjechał z dziurki. Rada dla wszystkich - we wszelkie dziurki należy się dobrze wpasowywać!! :) Również w niedzielę Majkel zaczął patentować Rawhide, niestety szybko zapadająca ciemność przerwała te przemiłe zabawy. A ponieważ gwiazdor jest super mocnym zawodnikiem, można się spodziewać, że wkrótce pokusi się o jeszcze więcej. Powodzenia!!!

Basałyk Superstar również patentuje Rawhide i ostrzy zęby na zbliżający się wielki krokami wyjazd... A podczas, gdy reszta niedzielnej ekipy się wspinała, kolega Adam mocno dopingował i zabawiał nas swoim osobliwym humorem, opowiadając historie ze swego bogatego życia... i robiąc zdjęcia z tej pamiętnej wizyty, które możecie zobaczyć na blogu: http://adamkokot.blogspot.com/

W dzisiejszym odcinku to już wszystko, następne wieści dopiero za około dwa tygodnie, gdyż już jutro po raz kolejny wybywamy do Kanderstegu, aby dokręcić brakujące ujęcia ze ściany (za pierwszym razem, jak pamiętacie, było dość mokro) i trochę się powspinać. Trzymajcie kciuki za pogodę i za nasz stan psychiczny!


***

PS. Korzystając z okazji, chciałabym serdecznie pozdrowić panią Basię z klatki B, naszą nową inspirację. I git majonez!

PS2. Dziękuję również mojemu sponsorowi na ten wieczór - browarowi Ciechan Miodowe, za wenę i oczyszczanie nerek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz