What the fuck? - zapytają nieświadomi.
Otóż prawda jest jedna, bestialsko brutalna, a my mamy na nią wyłączność. Mianowicie - podjęliśmy tytaniczne prace nad przygotowaniem Największej W Tej Części Galaktyki Dziury W Ziemi, czyli wnętrza kamieniołomu Liban do wspinania.
Od XIX wieku naturalnie tworzony (dynamitem i dłutem) obiekt, który zapiera dech. Wielokrotnie zapominany i odkrywany na nowo, był miejscem katorżniczej pracy więźniów Obozu Płaszów (w tym stryjecznego wujka Rychłego - śp. Franciszka Witalisa), naturalną scenerią dla filmu Wujka Spielberga, czyli Listy Schindlera, a przez wiele lat przedmiotem walki wielu pokoleń wspinaczy o pozwolenie na działalność wspinaczkową. Można by więc rzec, że prawdziwym sprawdzianem siły woli i Mocy dla każdego pokolenia wspinaczy jest walka o wspinanie na Libanie. Nasza walka o wspinanie na Libanie zakończyła się w momencie startu i przekształciła w katolickie napieranie łomem, młotem i wiertarką.
Model pierwsza klasa!, fot. Agata zwana Muzą
UWAGA! Ludzie wrażliwi, pięknoduchy i przeciwnicy drytoolingu nie powinni czytać kolejnego akapitu.
Mijały lata, miesiące, dni i godziny, a konsensusu nie było - obijać drogi klasyczne czy drytoolowe? Spierali się zwolennicy i przeciwnicy, posiadacze Racji, Racji Większej, Racji Mojszej, Największej i Najmojszej. Ale konsensusu nie było! Debaty wyglądały mniej więcej tak:
A: Ależ tam kruszyzna nadludzka!
B: Ale miejscami skała przyzwoita!
C: Ale dojście przez dżunglę, czasami przez bagno, a pod ścianą luźny blok może najpotężniejszego wuja wprasować w ziemię!
D: Ale skała najwyższą wartością jest!
Wtedy pojawił się Prorok, który rzekł:
Ni chuja, Panowie! Pod El Pułkownika 5 minut spacerem, kruszyzna śmiercią nie grozi, na asfalcie można rozłożyć leżaczek i z niego asekurować, a tłumów jak nie było - tak nie ma! Drytoolowcy to brać wszeteczna, rozpustna i nikt ich żałował nie będzie! Niech sczezną, a grób ich niech będzie Libanem zwany.
Ni chuja, Panowie! Pod El Pułkownika 5 minut spacerem, kruszyzna śmiercią nie grozi, na asfalcie można rozłożyć leżaczek i z niego asekurować, a tłumów jak nie było - tak nie ma! Drytoolowcy to brać wszeteczna, rozpustna i nikt ich żałował nie będzie! Niech sczezną, a grób ich niech będzie Libanem zwany.
Wtedy wszelkie wątpliwości się rozwiały i pozostała tylko ciężka walka o choćby 10 metrów kwadratowych skały nadającej się do wklejenia asekuracji i wspinania. Efekty na dzień dzisiejszy są następujące:
- wklejone 6 stanowisk w 3 sektorach, kolejne na dniach,
- zawiercone 5 dróg w dwóch sektorach (najkrótsza ma 18 metrów i 6 ringów plus stanowisko, najdłuższa - 32 metry i 16 ringów plus stanowisko), brakuje tylko ringów.
Praca u podstaw, fot. Agata
Potencjał miejsca szacujemy na około 80 dróg drytoolowych, od 20 do 35 metrów długości i drugie tyle dróg letnich, w sektorach, gdzie bez obaw o własne zdrowie i życie można się wspinać w lecie.
Praca wre, więc szykujcie buły i łydy na zimę!
***
PS. Pragniemy serdecznie podziękować wszystkim, którzy włączają się w prace - Piotrkowi i Jasiowi głównie.
PS.2. Pragniemy serdecznie podziękować Basałykowi, który PRAWIE włączył się w prace - mamy nadzieję, że jak tylko pokona wrodzone lenistwo i niechęć do rejonów "bez cyfry", to uświetni swoją obecnością prace ekipersko-porządkowe.
PS.3. Pragniemy serdecznie podziękować Najlepszemu Sklepowi Górskiemu w Tej Części Galaktyki, czyli Alpamayo, który to obiecał inicjatywę wesprzeć ringami. Szacun!
PS.4. Pragniemy wyjątkowo serdecznie podziękować Mateczce Pezecie, która jak zwykle ma wyjebane i zamiast pomagać - podkłada kłody.
PS.5. Niekwestionowany rekord w kategorii "Największy Zrzucony Kamień" należy do Jana Hana zwanego Mistrzem ze Wschodu. Zobaczcie sami, jak się zrzuca kruszyznę:
PS.6. Przy okazji pragniemy oznajmić, iż konsumpcja nagród zdobytych w konkursie majowym wreszcie się odbyła! Swoje 125 ml Ciechana kolektywnie wydoili Mistrz i Muza:
Nad poprawnością procesu spożywania czuwała Niezawisła Komisja w składzie Rychły (na zdjęciu czuwa) oraz Ruda (czuwała przy aparacie). Amon Göth z kolei swoją część nagrody hojnie przekazał Rudej, która z przyjemnością ją w siebie wlała i z tego miejsca pragnie przesłać darczyńcy gorące podziękowania. Dark Core nie wypił wprawdzie 125 ml Ciechana, nie szczędził sobie za to innych trunków w naszym towarzystwie oraz obrał tonę jabłek na wino. Ale o tym w następnym odcinku.
PS.7. Jako celebryci i spece od marketingu pokusimy się również o drobną reklamę: serdecznie zapraszamy wszystkich amatorów mocnych wrażeń na kursy wspinaczkowe do Szkoły Wspinania Vertical Limits!
PS.6. Przy okazji pragniemy oznajmić, iż konsumpcja nagród zdobytych w konkursie majowym wreszcie się odbyła! Swoje 125 ml Ciechana kolektywnie wydoili Mistrz i Muza:
Nad poprawnością procesu spożywania czuwała Niezawisła Komisja w składzie Rychły (na zdjęciu czuwa) oraz Ruda (czuwała przy aparacie). Amon Göth z kolei swoją część nagrody hojnie przekazał Rudej, która z przyjemnością ją w siebie wlała i z tego miejsca pragnie przesłać darczyńcy gorące podziękowania. Dark Core nie wypił wprawdzie 125 ml Ciechana, nie szczędził sobie za to innych trunków w naszym towarzystwie oraz obrał tonę jabłek na wino. Ale o tym w następnym odcinku.
PS.7. Jako celebryci i spece od marketingu pokusimy się również o drobną reklamę: serdecznie zapraszamy wszystkich amatorów mocnych wrażeń na kursy wspinaczkowe do Szkoły Wspinania Vertical Limits!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz