wtorek, 24 marca 2015

Jaja z żelbetonu

Każdy człowiek marzy o żelbetowych jajach. W szczególności o żelbetowych jajach marzą baby, ale tego głośno mówić nie wolno, bo się wściekną i zaczną się drzeć. Jeśli nawet znajdziesz babę, która twierdzi, że o żelbetowych jajach nie marzy, to wiedz, że kłamie lub jej marzenia tkwią jeszcze w sferze nieuświadomionej. Marzenia o żelbetowych jajach powołały do życia emancypację, ruch feministyczny, ogólne równouprawnienie, homoseksualizm, fetyszyzm, fanatyzm, faszyzm, fitokomunizm, fonofobię, fanaberię, fallustynizm i różne inne dziwne aktywności zaczynające się na literę f. Każdy marzy o dwóch rozkosznych krągłościach uwieszonych u krocza, taka prawda. Mężczyźni mają w tym względzie łatwiej, kobietom Matka Natura tej wszechrzeczy odmówiła i całkiem słusznie. Któregoś dnia Matka Natura powiedziała, że kobieta winna myć gary, rodzić dzieci i nosić plecaki swojemu bohaterowi pod ścianę. Tak został ustalony katolicki porządek rzeczy i jemu sprzeciwiać się nie wolno, bo inaczej miejscowy Arcybiskup, Biskup, czy inny luj spod ciemnej gwiazdy winien cię ekskomunikować. Wracając do meritum i nie zbaczając z uprzednio obranego kierunku myśli logicznej: baby winny wspierać swojego mężczyznę, bo ma jaja, a one o niczym innym nie powinny marzyć. Dość często jednak zdarza się baba, która jaj co prawda nie ma, ale za wszelką cenę przyprawić je sobie próbuje [stąd emancypacja, ruch feministyczny, faszyzm, fitokomuna, fetyszodendrologia, fatałaszki i rzeczony fallustynizm]. Jak się pojawia jedna, to zaraz druga, trzecia i pięćdziesiąta. W ten sposób tworzą ruch społeczny. Jeśli akurat historia daje im za pan brat zniewieściałych mężczyzn, którzy zgadzają się na bezecne żądania grzesznych bab, to powstaje precedens: Równouprawnienie. Rzecz w tym, że idea żelbetowych jaj nie jest materialna i w tym sensie nietykalna. Jaja muszą być namacalne. Stąd żądanie prawomocnego równouprawnienia i parytetu. Zdarzają się baby, które starają się upodobnić do samczej części populacji - hodują piwny bebzol, robią 62 centymetry w bicku, pierdzą, bekają i uprawiają drytooling. Nie tędy droga! Recz w tym, żeby wyglądać jak rozkoszna i niewinna niewiasta z malowideł Rembrandta, a jednocześnie po kryjomu hodować w kroczu dwa przepiękne, betonowe arbuzy. Całe szczęście, że raz na jakiś czas zdarza się baba, która zamiast walczyć o urojone jaja, postanawia po nie sięgnąć w sposób prosty, uczciwy i oczywisty. Zamiast bezsensownie jazgotać i gnębić swojego mężczyznę, zamierza udowodnić scipiałym samcom, że ma większe jaja i z lepszego żelbetu niż oni. To jest droga prawdziwego wojownika, godna Mistrza Jedi.

Po tym przydługim, bezsensownym, seksistowskim i homofobicznym tekście uroczyście oznajmiam, że Ruda doznała przebudzenia, poprowadziła WI6, dojebała wszelkim mężczyznom w okolicy i przestała zmywać gary [to akurat straszna szkoda, etat jest wolny, ale zatrudniamy tylko seksowne, przygłupawe {o IQ zmywarki} i o odpowiednich wymiarach]. To clue sezonu zimowego 2014/2015. Cała reszta jest bez znaczenia, bo w sezonie udział wzięli emeryci i renciści: Jimmy ze złamaną dłonią, Jan Ze Wschodu, który oznajmił, że nie ma siły, oraz ja, homofob, semita i antysemita, zmywacz garów, ale jednak właściciel żelbetowych jaj. Jak to mawia jeden z reprezentantów naszej Nowej, Wspaniałej Rzeczpospolitej: Chuj, dupa i kamieni kupa!




Okoliczności te same, ryj trochę starszy

Ruda na wyjściu Grimma

Almendudler. Wieść gminna niesie, że ptws wraz z ekspertami szturmem pokonali podejście, ale uznali, że droga nie jest godna ich mistrzostwa

Blausee, czyli dzieło fi10


Rubezahl

Rubezahl

Przedostatni wyciąg Rubezahl

Pingu

Arbonium

Start do Gwindlimora

Trudności


Calexico M8 WI6

Ruda na Namenlos WI4+



W skrócie:
Rattenpissoir WI5+ - Rychły i Ruda
Grimm/ Heizahne WI5+/6 - Rychły i Ruda
Pingu WI5+ (wariantem WI6) - Rychły i Ruda
Rubezahl WI6 - Rychły i Ruda
Namenlos (Kiental) WI6 - Rychły i Ruda
Gwindlimora M9 WI6 (w tym roku WI6+) - Rychły i Yan
oraz dwie M9 OS, M10 RP, M10+ RP, M12 RP i M12+ RP dla Rychłego.