piątek, 10 maja 2013

Podsumowanie zimy

Nadszedł czas wielkich podsumowań czynów równie wielkich, które wydarzyły się tej zimy.

Wypada zacząć od Nory - bo najbliżej, bo dużo roboczogodzin, a skutki jak zwykle mizerne i pozbawione logiki (logika prowadzenia dróg i kombinacji pod Krakowem jest rażąco inna, niż w znanym Wszechświecie i tu ma jak największy sens). Otóż:

- Słynna Harda Piątka doczekała się przedłużenia. Tak oto powstały twór jest równie zwodniczy, jak Harda... Basałyk coś o tym wie. Cyfra nieduża, a nawkurwiać się trzeba. W granicach M10.

- Na przełomie jesieni i zimy powstało Bestialstwo, którego nazwa bardzo dobitnie ukazuje charakter niektórych przechwytów. O tym Basałyk też coś wie. Pierwotnie było M11 i więcej, ale po wyrobieniu się kluczowego chwytaka stanęło (lub stanął) w okolicach M11. Oczywiście warto zwrócić uwagę, że robiąc Bestialstwo, pokonujemy również główne trudności Hardej Extension, ale bez startowej Hardej Piątki, więc spokojnie możemy sobie wpisać w kajecik Bestialstwo i Hardą Extension bez Piątki.

- Super-hiper-turbo-kombinacja, czyli Indoktrynacja (lub pieszczotliwie Indor). Start Prawym Onanistą, dwa ruchy z Golema i w kluczowe trudności Bestialstwa. Ile to może mieć? Pierwotnie było M1000000, ale po subtelnych zmianach rzeźby i wilgotności w Norze zostało M12 dla słabych.

- To, na co wszyscy bywalcy Nory czekali, czyli sprawa z Lewym i Prawym Onanistą. Projekt Lewy został wreszcie poprowadzony (co samo w sobie stanowi wielkie wydarzenie - jest to jeden z najtrudniejszych drytooli w Polsce) i mieści się w granicach M8. Absolutnie gigantycznym, bezprecedensowym i zupełnie bezsensownym wydarzeniem było połączenie tych dwóch dróg. Stali bywalcy zapewne zadadzą pytanie - od której strony pokonuje się tę zacną rutę? Otóż zaczynamy Prawym i dochodzimy do zwornika, a dalej idziemy Lewym od końca do początku. Jest to bez wątpienia najtrudniejszy drytooling, jaki w Polsce miał miejsce i z tej okazji droga została nazwana Kryptoonanistą.

- Jedyna droga, która w Norze istnieje i ma sens niestety nie padła. W starciu ze Ślepowidzeniem udało mi się paść na ostatniej z 27-miu wpinek, ale na pocieszenie warto przytoczyć fakt, że w swoich niecnych zapędach dokonałem 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15 i 16 powtórzenia najbardziej szemranej cyfry w Norze, czyli Króla Bólu. Król umarł, niech żyje Król!

- Chwila o cyfrze bo ta - jak wiadomo - jest najważniejsza. Na kanwie gigantycznych dyskusji o cyfrach, cyferkach i cyfrakach na pewnym forum postanowiliśmy również na ten temat podyskutować. W trakcie obrad Jedynej i Słusznej Komisji Nadzoru Cyfryzacji Nory (w mojej osobie) doszło do porozumienia ponad podziałami. Otóż ustalono, że prawdziwej cyfry w Norze nie ma i nigdy nie będzie. Czemu? Ano dlatego, że w trakcie kwadryliona prób i próbek stopień zacyku zawodników zmierza ku nieskończoności, a chwytaki i stopnie powiększają się do nieskończoności, co powoduje nieustający regres cyfry. To nie jest droga wojownika.

- W międzyczasie Ruda zapisała na swoje konto wiele lodospadów WI3 free solo, a Basałyk zwiększył swoją masę do 177 kg.

- W trakcie relaksacyjnych sesji w Kanderstegu przeszliśmy kilka lodospadów, klasyk mikstu, czyli Tomahawk M10/11 oraz Almendudlera M9 WI7. Niestety pewni wybitni specjaliści w dziedzinie wspinania w lodzie, mikście i obłokach oraz ich trzydniowiańscy eksperci zdecydowali, że tego ostatniego przejścia nie było, więc postanowiliśmy pokornie posypać głowę popiołem i przyznać - przejście uroiliśmy i było ono halucynacją po ostrej imprezie z grzybami w roli głównej. Pardon i mea pulpa!

- W trakcie świetnego wyjazdu do Słowackiego Raju udało się pokonać pewnego wiszącego gluta, którego na kanwie tegorocznych wycen z dupy wyceniliśmy prowokacyjnie na WI7. Prowokacja spaliła na panewce, bo nikt nie zareagował... Cyfrę podnieśliśmy do WI72++, ale dalej cisza. :( Może to efekt spadku formy?

A na sam koniec pragniemy potwierdzić nikczemne i małostkowe dosrywania, które bohatersko i odważnie szerzą za naszymi plecami Prawdziwi Bohaterowie. Prawda jest jedna, prawda jest brutalna i beznadziejna - obiliśmy cały Superściek nitami! Początkowy lodospad, okap, dwa okapy i w ogóle wszystko! A w środku tego przepięknego pejzażu z nitów i starych haków wkleiliśmy różowy chwyt w kształcie Pindola. Amen.


PS. W związku z pewnymi rewelacjami i nieporozumieniami pragniemy przypomnieć, że Nora jest pod Krakowem i z tego tytułu obarczona jest wszelkimi patologiami "krakowskiej logiki". Więc krótko - klinowania nogi w przerysie przy zworniku nigdy nie było, nie ma i nie będzie. Stwierdzenie "ja sobie zaliczam" niczego nie zmienia, bo od zaliczania jest specjalnie do tego powołana Komisja. Natomiast Jedyna i Słuszna Komisja ds. Czystości Przejść (w mojej osobie) już dawno stwierdziła, że w Przerysie klinować się mogą tylko dziewczyny.