czwartek, 27 grudnia 2012

Karkonoskie ostrza - wyniki testu

A tym razem całkiem poważnie! Dzięki uprzejmości chłopaków z Karkonoszy dostałem ostrza ichniejszej manufaktury do testowania. Te, o których mowa dostępne są pod tym linkiem:


Wyglądają tak:



Rozstaw otworów pasuje do Nomiców i Ergo, w ostrzu standardowo dwa otwory do dołożenia obciążników w czasie wspinania w lodzie. Jest dedykowane do drytoolingu więc obciążniki i otwory do nich są, moim zdaniem, zupełnie zbędne.

Ostrze wykonane jest z hartowanej 4mm stali, czyli jest o 1mm grubsze od oryginalnego (oryginał ma przy głowicy 4mm, ale przy czubku jest 3mm). Efekt jest taki, że jest trochę cięższe, ale znacznie bardziej wytrzymałe i żywotne. W terenie skalno-trawiastym jest to zasadnicza zaleta, ale przy sportowym wspinaniu w dużym przewieszeniu wymaga od zawodnika większego przypaku i w tym wypadku ciężar jest na minus.
Ostrze do wspinania w czystym lodzie nadaje się raczej słabo. Ze względu na grubość i wielkość pierwszego zęba dość mocno kruszy lód.

Chłopaki trochę zmienili profil pierwszego zęba i "pióropusz" przy głowicy. W ostrzach "karkonoskich" przedni ząb jest większy niż w oryginałach i lekko zaokrąglony od spodu (podobnie jak w ostrzach Grivela). W efekcie mamy znacznie więcej materiału i przy częstym ostrzeniu powinno nam takie ostrze wystarczyć na znacznie dłużej. Kto dużo używał oryginalnych ostrzy Precla ten wie, że żeby je dobrze naostrzyć to trzeba było pilnikiem zebrać dość dużo materiału z boków i ze spodu. Lubię się wspinać w dobrze naostrzonym sprzęcie, więc komplet ostrzy przy normalnym sezonie drytoolowym wystarczał mi dokładnie na rok. Z obserwacji sądzę, że te wytrzymają znacznie dłużej. In plus.
Po dwóch tygodniach wspinania odnoszę wrażenie, że "karkonoskie" ostrze jest twardsze - praktycznie nie znać na nim śladów użytkowania. Kolejny plus.
Zmieniony "pióropusz" powoduje, że ostrze mocniej rozpiera się w odwróconych steinpullerach (podchwytach), ale jest bardziej wrażliwe na obciążenia na boki. 

Takie ostrze doskonale sprawdzi się w warunkach tatrzańskich, w terenie skalnym, w drytoolingu w pionach i lekkich przewieszeniach, oraz jako ostrze "treningowe".
Do wspinania w lodzie i trudnym drytoolingu należałoby je odchudzić (chłopaki deklarują, że od stycznia mają mieć takie w ofercie). Za cenę 50zł za sztukę nic tylko brać i się wspinać. Poważnie!

A ja czekam na odchudzoną wersję. Nora też czeka!

Nora Siempre
Rychły


Ostrza w czasie testów na Tomahawk M10+ (?) w Sulwald fot. Ruda

środa, 26 grudnia 2012

Życzenia

Żeby nie było, żeśmy chamy, to pragniemy złożyć Wam życzenia świąteczno-noworoczne! Ogółowi życzymy wszystkiego dobrego i generalnie, żeby się wiodło, a jednostkowym delikwentom, co następuje:

- Jaspers - żebyś wrócił na drogę Zbawienia i zaprzestał małpiego gaju.

- Mike "The King" - żeby koło domu wystąpił nowy górotwór i w Obłazowej zrobił się 50-metrowy dach. I nowej dostawy Metanabolu w sklepiku Schliererfuhrera.

- Biskup Kotlet - jak powszechnie wiadomo - persona sławna i urodziwa, chadza z miejscowym proboszczem po kolędzie. Więc życzenia są takie, coby za zimno nie było i dupy nie mroziło.

- die Blume - żebyś przywrócił Rychłego do znajomych na fejsie.

- Doktor - więcej przewieszeń pod Kielcami!

- Sylwek - życzymy nowych psychotropów. Jak sprawdzisz, to daj znać i kopsnij kilka tabsów.

- Basałyk - jak zwykle - sponsora na SlimFast.

- Adam Schliererfuhrer - ten jegomość trudni się sprzedażą nielegalnych anabolików miejscowej ludności cywilnej i drechom. Jemu życzymy klęski urodzaju, a miejscowej ludności wysokich dopłat do pochówku.

- Karnaś - widząc Twoją posturę życzymy tylko i wyłącznie jednego - więcej mięcha, stary!

- redakcja Climb.pl - żeby Wam się wiodło i żebyście w połowie wyglądali tak dobrze, jak buła Butchera.

- mateczka PeZetA - żeby wreszcie zajęła się czymś w miarę pożytecznym, stworzyła planowaną Komisję ds. Drytoolingu i Wspinaczki Lodowej, która zajmowała się będzie zdobywaniem i dysponowaniem funduszami na biustonosze. Tak! Na przerośnięte cyce drytoolowców.

- harcerzyki mateczki pezety - żebyście wreszcie poszli za przykładem Basałyka, odpruli te pedalskie naszywki i zaczęli się wspinać.

Sobie życzymy więcej kasy, sławy i koksu.

Gloria in excelsis!


środa, 12 grudnia 2012

Manna z nieba

Siostry i Bracia!

Dziś Rychły pierwszy raz w historii poprowadził Indoktrynację w Norze! Był z nim Basałyk, rzesza wyuzdanych niewiast serwujących kanapki i zdzierających z siebie odzienie w nieopanowanej euforii; było też paru giermków, którzy nalewali herbatkę i podawali ławy. A on wszedł, on tam był! Ostatecznym ruchem ostrza swego oręża dosięgnął Absolutu i doznał oświecenia! Jestem tak wzruszona, że normalnie nie wiem, co ze sobą zrobić. Chyba też zedrę z siebie odzienie i oddam się rytualnemu tańcowi przy świetle księżyca.

Jeśli jednak liczycie na to, że podam wycenę drogi, muszę Was zmartwić. W wyniku długich i gorących debat Jedyna Słuszna Komisja ds. Weryfikacji Wycen i Zajebistej Stylówy podjęła uchwałę, iż jedyną słuszną skalą jest skala Nory, która klasyfikuje drogi w następujący sposób: turystyczna, łatwa, średnia, trudna i w chuj trudna. Ewentualnym dodatkiem do skali jest pozycja: przejebana, ale na drogę o tej wycenie w Norze wciąż jeszcze czekamy (być może będzie to najdłuższa propozycja jaskini, do tej pory niepoprowadzona). Indoktrynacja zalicza się do dróg trudnych.

To spektakularne wydarzenie jest zwieńczeniem tygodni prac nad formą i treścią, czyli smarowania bicka, depilacji okolic bikini (po naszemu jaj), wciągania nosem koksu różnej maści oraz dogłębnej anal-izy. Proces treningowy zaowocował poprowadzeniem przez Rychłego dwóch nowych dróg w Norze: Bestialstwa (średnia) oraz Hardej Piątki Extension (łatwa) - oczywiście obu w jedynym słusznym stylu "bez czwórek i dziewiątek", zgodnie z najnowszym trendem wyznawców Zakonu Czystego Stylu i Wielkiego Przyrodzenia. Tak mi dopomóż Biskupie Kotlecie! Amen.

W międzyczasie rozpoczęła się również długo oczekiwana hegemonia Basałyka, który na inaugurację sezonu poprowadził bez użycia czwórek i dziewiątek Skywalkera oraz Czerwonego Smoka w Jaskini Jasnej nad Wisłą. Ponieważ jednak zadawanie z brzucha to wciąż dziedzina, w której Basałyk się doskonali, nie obyło się bez kilku telegrafów. Media okołowspinaczkowe donoszą jednak, że był to efekt zamierzony i Basałyk w ten sposób alfabetem Morsa pozdrawiał wszystkie mężatki i ciężarne, które nosi Matka Ziemia. Również w Norze pokazał Basałyk, że jego czas nadszedł! W czystym stylu i bez nadmiernej trzęsawicy poprowadził drogę Rawhide, która w zeszłym sezonie napsuła mu dużo krwi. Tak więc drżyjcie mistrzowie pionów i obdartej klaty, gdyż narodził się nowy bohater - wielki Basałyk, wschodząca gwiazda polskiej sceny wspinaczkowej, opiniotwórca i prawodawca!

PS. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że suplementacja Basałyka składa się w głównej mierze z białka własnej produkcji. Więcej smaczków na ten i inne tematy znajdziecie w undergroundowym czasopiśmie młodych onanistów UwaRZam Że Tę.

PS1. Tak na marginesie - Jaskinia Jasna nad Wisłą wzbogaciła się o nową linię - obita została stara droga wędkowa w jej lewej części. Ponieważ pierwotna nazwa nie jest nam znana, postanowiliśmy drogę ochrzcić mianem "Dyskoteki Pana Dżeka" i zadedykować ją Najświętszemu Patronowi Ringów Mateczki Pezety. Droga w skali Nory zalicza się do turystycznych, podobno świetnie nadaje się do robienia interwałów. Jeśli mimo tych zapewnień ktoś ma jakieś wewnętrzne opory przed wstawieniem się, możemy polecić dobrego psychiatrę, tudzież egzorcystę.

PS2. W związku z ostatnim niebezpiecznym trendem chwytania dziab zębami podczas wspinania, wklejamy ku przestrodze poniższy obrazek. Uważajcie na to, co i kiedy bierzecie do buzi!



czwartek, 6 grudnia 2012

Dlaczego drytooling jest potrzebny?

Mistrzowie formy, treści i w sumie wszystkiego znów atakują! Tym razem spróbujemy wytłumaczyć, czemu drytooling jest potrzebny - krótko i treściwie, czyli w formie argumentu i kontrargumentu.

1. Kwestia treningu

Argument: Drytooling jest potrzebny, bo jest doskonałą formą treningu. Żeby zrobić coś trudnego pińcet metrów nad ziemią, trzeba mieć zapas pińć metrów nad ziemią i jest to logika nie do podważenia.

Kontrargument: Nieprawda! Trening na drągu jest wystarczający i spokojnie da się otwierać trudne drogi w Tatrach bez drytoolowego "zapasu".

Komisja "Prawda Jedyna": Niniejszym orzekamy, że kontrargument jest z dupy. Drąga to można sobie spokojnie wsadzić i nie da się otwierać trudnych dróg bez drytoolowego "zapasu". Dlaczego? Bo nie. Jeśli ktoś wskaże choć jedną trudną technicznie drogę w Tatrach - to rację przyznamy.
PS. M8 to nie jest trudność. W normalnych rejonach taka droga nie służy nawet za rozgrzewkę.

2. Kwestia niszczenia skały

Argument: Drytooling niszczy skałę i jest to fakt niepodważalny. Dlatego powinien być uprawiany w niektórych kamieniołomach i tym podobnych rzęchach.

Kontrargument: Każda skała jest dobrem publicznym, kulturowym i jest po prostu Darem od Boga. Drytooling jest zły, drytoolowcy są źli i należy ich wysłać Orient Expressem do samego Piekła! Jedyny rodzaj wspinania, który Bóg akceptuje, to wspinanie w lodzie i na honornych ścianach, gdzie przy słabej asekuracji wszystkie "drytoolowe tricki" można sobie wsadzić!

Komisja "Prawda Jedyna": Kontrargument jest wzięty z głębi dupy! Skoro używanie dziabadeł do czego innego niż wspinanie w lodzie jest aberracją, to również aberracją jest wspinanie zimowe w górach po skale. Skała jest również niszczona, więc i na taką aktywność Bóg patrzy niechętnie. Wiemy, bo rozmawialiśmy z Nim ostatnio. Rzekł do nas:

"Zaprawdę, zaprawdę powiadam Wam! Argument o słabej asekuracji jest jedynie przykrywką dla słabego bicka!"

3. Wspinanie klasyczne nie niszczy skały

Argument: Wspinanie klasyczne nie niszczy skały i dlatego jest wyższą formą aktywności!

Kontrargument: Bolty, haki w rysach, zrzucanie luźnych kamieni, polerowanie chwytów i stopni, wszechobecne placki magnezji to nie niszczenie skały? Logika podpowiada, że właśnie dlatego należy DT uprawiać tam, gdzie skała została bezpowrotnie zniszczona - tj. kamieniołomy, opalone rzęchy, nieopalone rzęchy itd.

Komisja "Prawda Jedyna": Kontrargument przemawia do nas swoją logiką i orzekamy, że argument jest z dupy wzięty.

PS. Bardzo podobają nam się specjalistyczne wypowiedzi specjalistów, którzy jednocześnie sami przyznają, że w życiu nie mieli dziab w ręce.